pATOLOGIA PRAWApostulaty bambuser KONTAKT

 
 Reklama
 
DzielnyTata> Akcja zniszczone życie
 
29.06.2017     Reklama

naprawdę bardzo chcemy żyć...


Zwracamy się do Was z błaganiem o pomoc...Od 6 lat walczymy we wrocławskich Sądach i jest coraz gorzej. Nie mamy już siły, wiary i nadziei, że którykolwiek Sędzia w tym mieście rozpatrzy naszą sprawę obiektywnie i sprawiedliwie. My tylko o to prosimy...
 

Padliśmy ofiarą bezwzględnej i okrutnej zemsty jednej kobiety.
 

W 2010 roku mój mąż Tomasz  rozwiódł się z Sylwią  Ona i jej adwokat (również szwagier) Mariusz przejmując bezprawnie komputer męża i włamując się na konta pocztowe dotarli do treści, którymi nas skutecznie zaszantażowali żądając 5.500 zł alimentów na nią i dwóch synów (obecnie 7 i 10 lat), mieszkania wartego ok 450 tyś zł i na dodatek jedynie 12 godzin kontaktów z dziećmi!
 

Mąż jest lekarzem, w tym czasie pracował na kontrakcie w stacjach dializ, pracując znacznie ponad normę (nawet 300 h/m-c) zarabiał 13-15 tyś. Niestety ulegliśmy szantażowi chroniąc nie tylko siebie ale i osoby całkiem niewinne. Ja prowadziłam swoją działalność i miałam trochę oszczędności. Mąż postanowił wziąć w leasing nowe Subaru i ambitnie pomimo tak wysokich alimentów zaczął opłacać synom polisę (1000 z/m-c), która w przyszłości ma być dla nich wsparciem finansowym.
 

Naiwnie sądziliśmy, że damy radę albo, co teraz nas śmieszy, że w razie gdyby jego zarobki uległy zmniejszeniu to załatwienie obniżenia alimentów będzie sprawą prostą i oczywistą.
 

Nic bardziej mylnego...Takie wydatki wytrzymaliśmy przez rok. Mąż z miesiąca na miesiąc zarabiał coraz mniej (zmiany w firmie, brak możliwości brania dobrze płatnych dyżurów).
 

Złożyliśmy pozew o obniżenie mając nadzieję, że przy np. 3000 zł jakoś damy radę. Tego roku (2012)w deklaracji podatkowej mąż miał zarobki 6000 / m-c i ku naszej rozpaczy Sąd oznajmił, że pozew odrzuca i ma nadal płacić tak gigantyczne alimenty!
 

Potem nastąpiła dramatyczna seria: wypadek samochodowy, zwolnienie z pracy (w czasie zwolnienia lekarskiego), jako "kontraktowiec" dostawał z ZUS-u tylko 1000 zasiłku. A wydatki co miesiąc te same... 5000 zł alimenty, 2000 zł auto i 1000 zł polisa chłopców.
 

Płaciliśmy więc 2100 alimentów i dług rósł. Rozprawy, apelacje, zażalenia... Efekt? Z 5.500 na 5000 i za okres kiedy był na zwolnieniu łaskawie 2000zł na miesiąc!
 

Po prostu koszmar...
 

Zdesperowani postanowiliśmy spróbować swoich sił w Niemczech. W Polsce mąż nie mógł już znaleźć aż tak dobrze płatnej pracy. Wytrzymaliśmy 1,5 roku, nie daliśmy rady się tam zaklimatyzować. Wróciliśmy do kraju mając nadzieję, że może Sąd zobaczy, że pomimo naszych starań dług rośnie i w końcu obniży alimenty tak abyśmy płacili bieżące i mogli zacząć spłacać zadłużenie.
 

Od prawie 2 lat mąż pracuje w przychodni na pełny etat, przyjmuje 30-35 pacjentów dziennie. Zarabia 6000 zł z czego komornik zabiera mu 3.500. Dług na dziś to ok 130 tyś (!!!) a bieżących alimentów nie ma z czego płacić!
 

Była żona jest osobą niezwykle zawziętą i mściwą. Już na początku zapowiedziała nam, że nas zniszczy i "nie będziemy mieć życia" i sukcesywnie przy pomocy swego szwagra to robi. Sama jest lekarzem dermatologiem, zarabia 8.500 zł m-c i wykazuje koszt utrzymania każdego z synów na 2750 zł!
 

Jesteśmy świeżo po ogłoszeniu wyroku w kolejnej sprawie. Pozew odrzucony... Sędzina w uzasadnieniu mówiła tylko o prawach dzieci i byłej żony, nasze prawa kompletnie się nie liczą a my mamy sobie zdawać sprawę z tego, że potrzeby dzieci rosną z wiekiem! Dodatkowo zasądziła koszty w wys.9600 zł!! Czyli ze wszystkim ta "batalia" kosztowała nas ok 14 tyś, których i tak na zapłatę nie mamy!
 

Mamy za to dług, który jest już nie do spłacenia praktycznie... Mamy komornika, który atakuje co tylko może, mamy firmy detektywistyczne co chwilę, mamy próby włamania na poczty mailowe, mamy już wszystkiego dosyć...
 

Ja od 2012 r choruję na nerwicę lękową i depresję. Jest mi strasznie ciężko to wszystko udźwignąć i nie załamać się kompletnie... Strasznie przykro jest patrzeć na męża, który był zawsze tak silnym, pełnym pozytywnej energii człowiekiem a teraz jest kompletnie tym wszystkim zdołowany i naprawdę ma już wszystkiego dosyć... Boję się, że my już długo tak nie pociągniemy i naprawdę dojdzie do tragedii... Mam zresztą dziwne wrażenie, ze chyba o to tym ludziom głównie chodzi... To dopełniło by zemstę.
 

Jestem absolutnie pewna, że Mariusz w jakiś sposób te wyroki "załatwia". Nie mam dowodów ale jest to dla nas oczywiste i w Polsce niestety bardzo możliwe... Była żona kiedyś powiedziała wprost, że cokolwiek nie napiszemy i gdziekolwiek nie pójdziemy oni mają sprawę wygraną, tak dobre mają tu układy. Co ciekawe Rodzice Tomka, ludzie wykształceni o nieskazitelnej opinii również przegrali z nimi sprawę o kontakty z własnymi wnukami, właściwie bez żadnego uzasadnienia. Jak to wszystko jest możliwe??
 

Błagam ratujcie nas... Powiedzcie nam proszę co my mamy zrobić??? Do kogo się zwrócić?? Psychicznie my jesteśmy już przygotowani na najgorsze,
 

 ale my naprawdę bardzo chcemy żyć...
 


 

 

Podobny artykuł:

   

 
 
 
 
 
 
         

 

 

 

   

DzielnyTata.pl